Bielskie zabytki

Właścicielem obiektu jest Fundacja Rozwoju Miasta Bielska-Białej. Z tego co wiem, to konserwator miejski wydał nakaz! przywrócenia zabytku do stanu pierwotnego, ale jak widać nie ma mocnych...

Śniło mi się, że odwiedził mnie jakiś konserwator i z wysokości swego urzędu przemówił do mnie tonem karcącym:"Jestę Kąserwatorę i wię, że w mieście jest już kilka willów Rosta. Ta na powyższym fotogramie jest, rozumicie, miastu absolutnie niepoczebna." Obudziłem się zlany zimnym potem. Dręczy mnie od dawna myśl, jak to jest, że konserwator potrafi zaangażować wiele sił i energii na konstrukcje domniemane (baszta przy Krętej), przymyka oczy na konstrukcje skandaliczne (Rynek), a nie ma za grosz energii, aby przywrócić świetność stojącemu jeszcze zabytkowi, którego rewitalizacja (choć droga, nie przeczę) jest o niebo łatwiejsza przez bogatą ikonografię i dokumentację, jaką posiadamy. Czy może w grę wchodzi tutaj "współczynnik kilometra"? Im dalej od centrum miasta, tym bardziej opieszałe działania?

Jakie ma możliwości konserwator jeśli obiekt nie należy do miasta? Może pogrozić palcem pewnie, podpisać parę dokumentów, ale jeśli właściciel nie ma pieniędzy, bądź są ważniejsze wydatki to i Salomon z pustego nie naleje. Takich obiektów w Polsce jest setki, wiele z nich jest dziesięć razy piękniejszych i wartościowszych niż ta co prawda z punktu widzenia historycznego ważna dla miasta willa, ale napewno nie należąca do wielkich dzieł architektury. Więc można zapytać, dlaczego ten budynek a nie np. zameczek w Bulowicach? ...albo ul. 3-go Maja? Czy jednak prace przy baszcie na Krętej nie okazały się jednak pożyteczne? Być może udałoby się tą willę miastu odzyskać jak niedawno udało się odebrać niegospodarnemu właściecielowi zamek w Głogówku (to pierwsza taka decyzja w Polsce), ale czy gra jest warta świeczki? Budynek jest w tak fatalnej sytuacji, że remont kosztowałby fortunę. Może jakimś kompromisem byłoby rozwiązanie jakie zastosowano w przypadku dworku na ulicy Sempołowskiej ? Tak tylko głosno myślę...

Vanczyz - to wszystko prawda, ale... Uzależnianie remontu, czy - tak jak w tym przypadku - tylko zabezpieczenia ruin na przyszłość - od widzimisię właściciela to jakiś fatalny paradoks naszych czasów. Ja wiem, że wszystkiemu winne jest chroniczne niedoinwestowanie i to bez względu na to, w czyim posiadaniu bardziej lub mniej dla miasta ważny obiekt pozostaje. Fundacja Rozwoju Miasta Bielska-Białej ma swoje priorytety i pewnie (kto wie, wszystko możliwe) odbudowa dworu Rosta nie jest w najbliższych planach fundacji ujęta. I to jest smutne, bo oznacza, że jednak trzeba dokonywać wyborów, czasem bolesnych. Co do kwestii wpływu konserwatora na stan zabytków będących w rękach prywatnych, czy wspólnotowych... To problem, którego nie da się ugryźć w prosty sposób. Przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie przebiega granica między świętym prawem własności, które pozwala mi zrównać z ziemią mój własny, kupiony za ciężko zarobione pieniądze zabytek, a własnością społeczną, której częścią ta moja własność także przecież pozostaje... I na pytanie, czy wolno mi jednak tą poniekąd wspólną własnością zarządzać w sposób dowolny? Od lat miasta i gminy próbują radzić sobie z tym dylematem w sposób kompromisowy i budynek tego typu często przechodzi na własność pod warunkiem remontu. Jak wygląda praktyka - wiemy. Baszta na Krętej spełnia teraz tylko jedna rolę - estetyczną. Wieczorna iluminacja może się rzeczywiście podobać. I chociaż faktycznie baszta ma jakąś tam rolę edukacyjną, to sądzę, że jednak niewielką, wziąwszy pod uwagę kardynalne błędy, jakie pojawiły się w trakcie realizacji tej inwestycji. Błędy merytoryczne, nie wykonawcze. Jeśli bowiem archeolodzy, którzy brali udział w dokumentowali wykopaliska na Krętej wprost mówią o niezgodności realizacji końcowej z ich sugestiami (i ze stanem historycznym), to coś tu jest nie halo. Kto tu decyduje w kwestiach merytorycznych, pytam się? O jakiej tu edukacji mowa?

Czy ktoś wie, w jaki sposób Fundacja stała się właścicielem budynku? Czy z przekazaniem nieruchomości nie wiązały się zobowiązania ... Jeśli istotnie Fundacja Rozwoju Miasta jest właścicielem, to czy zaniechanie działań wobec tego zabytku jest zgodne ze statutem tejże Fundacji?

kajo 47 najlepiej powinien wiedzieć jak wyglądają przekręty na styku urząd -przekręciarze (oczywiście z racji doświadczenia życiowego a nie jakiegoś innego broń Boże)Pytania zadane przez niego tchną delikatnie mówiąc -rżnięcim głupa jakby powiedzieli widzący inaczej.Pozdro