Słowo (np. pizza):
Miasto:

Jesteś w > Galerie > Architektura i sztuka > Willa Zipsera >

Willa Zipsera

Kategoria: Architektura i sztuka, Wydarzenia, Dodał: mors1, Utworzono: 2013-04-19 13:14:50
 Wydaje się, ze nowy właściciel przywraca Willi jej dawny blask. 
bladzmiana

Komentarze

Cześć...
Data: 2013-05-10 Autor: mors1
... poniżej będzie reszta historyjki, zainspirowanej fotką ~wodniczki pt. "kamienica". Kto chce, niech sobie czyta, bo poziom i treść opowiastki trzyma się kupy, i (mam nadzieję) jakoś tam wpisuje się w zainteresowania przeciętnego i ponadprzeciętnego - beskidioty. Pozdrawiam obydwu. Meta nie miała lekko pośród naszej beskidzkiej szarości, daleko od słonecznych zatok Florianopolis... Dlatego pewnego dnia wkurzyła się, wyszła z siebie, gdy dowiedziała się o śmierci ojca, i postanowiła wrócić do miejsca swoich narodzin oraz spraw spadkowych po ojcu... Z pewnością tatko zapisał Mecie niemało, skoro zdecydowała się na powrót do korzeni i ojczyzny po tym, jak już urodziła naszemu Eduardowi trójkę dzieci (ostatnie niestety zmarło tuż po urodzeniu...). Zniknięcie Mety Luizy wywołały niemałą konsternację w kręgach bielskiej elity. Pojawiły się plotki, domysły, niedopowiedziane insynuacje, zawoalowane supozycje..., jednym słowem - zebrała troki i wypuściła się w drogę powrotną ku południu świata... Długo krążyły wieści o Jej powrocie do Brazylii z austriackiego Bielska. Nie wydaje mi się, że przeżyła Ona zbyt szczęśliwe chwile swojego życia w ponurych pobliżach Bielska, tym bardziej, że dzieci Jej i Eduarda nie miały w konsekwencji powodzenia w ciągu dalszym swoich losów... Ależ fascynujące są losy dziedziców fortun i Ich upadek...
Upadek?
Data: 2013-05-11 Autor: wodniczka
I jak tu zasnąć po nocnej zmianie,hm?
Głupotek ciąg dalszy...
Data: 2013-05-11 Autor: mors1
Wzdłuż kutych w żelazie sztachet ogrodzenia domu Zipserów, od strony południowej roztaczał się obszar licho zabudowanych, marnie zagospodarowanych obszarów z widokami na pasma Beskidów oraz rozpełzających się ku nizinom śląskim terenom podgórza beskidzkiego, zamieszkałego przez niezliczoną populację biedoty słowiańskiej. To właśnie ta ludność, prosta, pracowita i poniekąd uprzedmiotowiona przez bardziej utalentowany żywioł germańskich przedsiębiorców, współtworzyła ich imperia, istniejące do dziś dnia. Kapitał, powstały z ich pracy, trwa i kwitnie nadal, lecz nie w Polsce, ale rozproszony po innych regionach świata... Szkoda. Za ogrodzeniem Domu Zipserów rozciągał się totalnie inny świat: po jednej stronie - dobrobyt, budowany przez germańskie rody inteligentnych, otwartych na nowoczesność, twórczych jednostek - za ogrodzeniem (pięknie dziś odtworzonym przez nowego właściciela Willi, (dzięki, Panie W.)), bida z nędzą, wyposażona ledwie w ręce sposobne do codziennej uporczywej tyraczki, polskiej biedoty... Tuż za bramą, z pięknie kutym w metalu, nuworyszowskim herbem (co niektórzy dzisiejsi, nasi polscy przedsiębiorcy próbują naśladować tę manierę na swoich domach), nie było wygodnej drogi, by zapakować do aut wszystko, co konieczne do długiej podróży statkiem w odległe strony południowego oceanu, w stronę Brazylii... Jakiś czas opowiadano niestworzone historie o końcu małżeństwa Eduarda Zipsera z Meta Luizą... Dość, że pojawiły się plotki, że Jej niespodziewane zniknięcie miało kontekst kryminalny... Służba, jak zwykle w podobnych wypadkach, zasznurowała sobie usta, by nie stracić pracy. Dość, że nasza Meta zmyła się z Mikuszowic, powtarzając - w odwrotnym kierunku - swą peregrynację do kraju ojca. Chciałbym wiedzieć, co było tego powodem... Gdyby chodziło tylko o schedę po ojcu - mogła by sprawę załatwić notarialnie, bez wyprawy ku nieskończenie odległej Brazylii. Pewnie miała dość wegetacji u boku wiecznie zajętego fabryką Eduarda, przygnębiona śmiercią ostatniego ze swoich dzieci, znudzona życiem w obcym, nieciekawym otoczeniu, albo coś w tym stylu... Tam, gdzie dzisiaj biegnie ulica Startowa, znajduje się główna brama do odnawianej posiadłości Eduarda. Niespełna 50 lat temu w tym miejscu, zamiast wygodnej ulicy pokrytej asfaltem, był swego rodzaju miniaturowy wąwóz, którym, po każdym ulewnym deszczu płynęły strugi wody. Przechodniu - idąc tą ulicą spójrz w stronę historii naszego Bielska. Warto. Po wyjeździe Mety zaczęły się dziać niestworzone rzeczy... Rezydenci (taka kasta pasożytów, pociotków etc) willi zaczęli opowiadać o snującej się, po półkolistych schodach na piętro zwiewnej, szykującej się ku zaświatom istocie. Ale czy można dać wiarę podobnym nonsensom?... Cdn.
Końcówka bajki...
Data: 2013-05-15 Autor: mors1
Christian Wilhelm Zipser (1788-1855), to był wywodzący się z Bielska protoplasta słynnego rodu. Przed nabyciem nieruchomości od R.T. Seeligera przewodniczył cechowi sukienników, dzierżawił także farbiarnię cechową. Podobno kumał się z masonerią... Wiecie co, kochani Beskidioci... W tej mojej opowiastce,dotyczącej jednego z rodów przemysłowców rządzących Bielskiem przez ponad wiek, parę rzeczy każdy z Was może mi zarzucić... A to: słabe udokumentowanie moich opowiastek, zbytek fantazji i, przyznaję, chorobliwą wyobraźnię, która kieruje mnie na manowce. Cudne manowce... Z drugiej strony: niesamowita determinacja, by nie dać popaść w zapomnienie pewnym faktom... Ta przepiękna BUDA, zwana do dziś "zipserówką", powinna zostać głównym (a co najmniej jednym z trzech) symbolem Bielska!!! Wiem, dlaczego. Ale nie powiem. Póki co. Będzie na ten temat w ostatnim, moim poście, w sobotę, 18. maja. Co do bajdur, powiązanych historycznie z uwielbianym przeze mnie tematem: Meta Luiza spowodowała lawinę!... To jest już, (z dzisiejszej perspektywy), fantastyka... Doszukałem się pewnego wpisu. Jednakże muszę ten tekst jeszcze z lekka przeanalizować, zanim Wam go sprzedam... Meta Luiza, jak już nadmieniłem, poczuła powyżej gardła rozkoszy związanych z zamieszkiwaniem w naszych stronach... Zmyła się, do swej ojczyzny, choć z pewnością zdawała sobie sprawę, że fakt ten nie przejdzie bez echa... Odchowała dzieci, pogrzebała ostatnie z nich, noworodka... Co Ją tu już dalej miało trzymać??? Dokładnie nic. Wyjechała, powtarzając w odwrotnym kierunku podróż ku swoim stronom, by po dwudziestu paru latach powrócić na "ojczyzny łono"... Tym bardziej, iż na tym łonie czekał na nią pokaźny majątek po ojcu... Choć tu, pod Beskidem zostawiła Ediego Juniora oraz Mary Annę. Pokusa bycia spadkobierczynią fantastycznej, zaoceanicznej fortuny stała się rzeczą nadrzędną. Za nic miała to, iż Bielska "society" wpisała Ją w poczet duchów i snuła na temat jej zniknięcia nie kończące się dysputy... Pozwoliła nawet, zza Atlantyku, by Jej obecność trwała tu, pośród murów zbudowanych z miłości, aż do feralnej "finis"... Pośród pociotków i innych, snujących się wśród murów Willi nieszczęsnych jej mieszkańców rezydenckich, był jeden, prawdopodobnie któryś z kuzynów Eduarda, pasjonat chemii i tematów pokrewnych... Wozy, pełne brzdąkających ładunków (szkło laboratoryjne, odczynniki), podjeżdżające w pobliża tylnej bramy, (od dzisiejszej ul. Startowej), napełniały irracjonalnym strachem prostą ludność, i pobudzała w niej ludową inwencję historiograficzną... Zaczęto mówić o czarach uprawianych pod mansardowym dachem Willi Zipserów. Pewnie nie wynalazł on (domorosły chemik) nic szczególnego, tyle, że podtruł się fatalnie w trakcie swych poszukiwań, które miały dać Mu awans do grona innowatorów przemysłu. Do tego stopnia zatruł jadowitą chemią własny organizm, iż zszedł był ze świata żywych, do świata umarłych. Niespełna kilometr od Domu znajdowała się nekropolia Zipserów, z pochowanymi na niej członkami Rodziny. Cmentarz ten istnieje szczątkowo do dziś - odwiedźcie go, i świeczkę zapalcie. Otóż pewnego dnia miał mieć miejsce pogrzeb... Karawan zaprzęgnięty w cztery konie podjechał pod arkadowy portyk Willi, by zawieźć w ostatnią podróż nieszczęsnego wynalazcę. Boczne ściany karawanu, rżnięte w kryształowe kwiatki, prysły w milion okruchów w czasie, gdy składano trumnę na lary... Konie, nie wiadomo dlaczego, stanęły dęba, i nie zważając na uwięź, skopały podkutymi kopytami smętny powóz... Zamiast pogrzebu, nastąpiły niejasne do dziś egzekwie. Ech, zaczęto gadać, szeptać, snuć insynuacje... Meta zniknęła, bracia Eduarda zajmowali się swymi sprawami, Jego dzieci szamotały się z rzeczywistością i próbowały uciec spod twardej ręki Ojca. Udało Im się! Ale nasz Eduard, pomimo wszelkich zawieruch, trwał na swoim posterunku... Co dzień, stosownie wyszykowany, jak na szefa przystało, udawał się do fabryki, odległej od domu o ledwo 300 metrów, spoglądając na lewo i prawo, ku zakątkom swego ogrodu, by, przekroczywszy most na Białej, wejść na teren zakładu. Był to już okres komunikacji telefonicznej!!! Zanim Eduard dotarł do bram fabryki, Jego wierny lokaj zdążył tyrknąć do zarządcy, i szepnąć: "Szef idzie"!!! I zanim nasz Eduard zdążył wejść - wszyscy byli już tam, gdzie powinni. Dokończenie - w sobotę. Jeżeli komukolwiek podoba się moja wersja historii rodu Zipserów, to proszę powrócić do jej początków pod link: http://www.galeria.beskidia.pl/2728_bielsko-biala_kamienica_zdjecie.html. Tam można zerknąć i poczytać moje impresje zainspirowane fajną fotką ~wodniczki.
Dziękuję.
Data: 2013-05-18 Autor: mors1
Żegnam się dziś ze wszystkimi, co zechcieli rzucić okiem na moje teksty o Zipserach. Ta historia, z lekka ciągnięta za uszy z racji braku rzetelnej wiedzy o tym ciekawym rodzie bielskich przemysłowców, musiała osiągnąć swój kres. Dziękuję tym, którzy poczytali to sobie i nie ziewali oraz tym, którzy, przejeżdżając dziś ul. Bystrzańską, rzucą okiem w stronę dzikiego parku, za którym czai się pysznie i dumnie pomnik okresu bielskiej, ponad stuletniej prosperity. Zipserowie, to tylko jedna z licznych figur na szachownicy dziejów Bielska. Ileż to innych rodzin trzęsło naszym miastem... Germańskich, żydowskich, czasem, choć rzadko, polskich... To fascynujący okres, po którym, niestety, niewiele zostało. Pomniki kultury industrialnej popadają w haniebną degrengoladę, oklejone szkaradnymi reklamami (vide - fotka byłej fabryki, autorstwa ~korzeniowskiego, z ul. Piłsudskiego (koszmar))... Niżej podpisany ma osobisty sentyment do Willi Zipsera z wielu względów. Była to jego pierwsza Podstawówka, z okien której było widać stojącą jeszcze wtedy fabrykę Eduarda oraz jej dymiący komin. Szkoła ta, po kilkunastu latach istnienia, została zlikwidowana i przeniesiona do nowo wybudowanej "tysiąclatki" nieopodal, pod las... Pewnego dnia dosięgnął mnie sentyment, jakoś tak pod koniec lat 70-dziesiątych, i skierował mnie ku tym murom i ogrodowi. To było straszne doświadczenie, bo ujrzałem duchy... Po przejściu stumetrowej alei, którą Eduard co dzień przemierzał ku fabryce, jeszcze dwadzieścia parę lat wcześniej, zobaczyłem upiorną scenę, pełną ludzkiego nieszczęścia i niewyobrażalnych cierpień. Podworzec, wysypany tandetnym żwirem pełen był zjaw, lekko unoszących się ku nieuchronnej nicości, zapomnieniu... Dziś nazywamy to ośrodkami opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi. Wówczas był to dla mnie przedsionek piekła. Szeregi dzieci, ustawionych parami, pod opieką obojętnych dorosłych, snuły się po po dziedzińcu Zipserów, a każde z nich wpatrzone w swój kawałek absolutu... Chciałbym ukłonić się każdej ludzkiej istocie, która tam przeminęła. Ale, żeby załagodzić nieco smutek ziejący z tej opowiastki, muszę czymś się pochwalić. Otóż uważam się za najmłodszego wagarowicza w historii Bielska! Cierpiąc katusze związane z chodzeniem do szkoły, postanowiłem, pewnego dnia, zamiast w szkole na lekcjach, spędzić czas w kinie "Krokus" na przedpołudniowym seansie. Grali wówczas "Tomka Sawyera". Zostałem za ów czyn napiętnowany publicznie przed całą klasą. Nie wstydziłem się. Za oknami klasy, dawnej sali balowej Zipserów, dymił sobie komin fabryki, była jesień 1961-go. Niemal wszyscy Zipserowie zamieszkujący Willę rozproszyli się po świecie, bądź wymarli. Duch Mety Luizy niech snuje się po odnowionych schodach Willi tak długo, aż mu się nie znudzi. Dzięki za uwagę.
podziękowania
Data: 2013-05-19 Autor: wodniczka
Panie mors1 bardzo dziękuję. Sympatyczna to była lekcja historii. pozdrawiam serdecznie:-)
Drobny szczegół...
Data: 2013-05-31 Autor: mors1
Mety zniknięcie z Bielska pozostawiło dwa ślady. Sprzeczne. Jeden z nich, utrwalony na "Fidelis & Soares" twierdzi, iż zmarła Ona w Florianopolis 5 czerwca 1968, inny "Geni" podaje za Jej datę i miejsce śmierci - NIEZNANE!!! To drugie źródło bardziej do mnie przemawia. Tym bardziej, że było całkiem niedawno aktualizowane przez niejaką Carlę Assenheimer (z buzi miła babka). I bądź tu, człeku, mądry...
The Zipser Family in Brazil
Data: 2013-06-15 Autor: nie zarejestrowany ~Eduardo Reis
Hi, Eduard Carl Zipser, The LAST Zipser in Bielitz hás to run away from The red army in 1945. He left with The willa keys and ALL what he could carry. Than he moved to Innsbruck and Started a new factory. But he had bad bussiness partners and post everything again. In 1958, whe went to Brazil, to met his Mother, Meta louise, and died of heard attack in 1967. He left wife and one dauther, Meta Elisabeth Zipser, who is a professor of german in The federal university of Florianopolis.
Hi, Eduardo
Data: 2013-06-18 Autor: mors1
Thank you very much for these interesting informations about Eduard Junior. I know some biographical details of him, especially about his business failures caused by dishonest coworkers and about his relocation abroad to his mother`s country. Are you the member of Zipser Family? I would like to ask you a few questions about Zipsers, I`m very interested in their history and I would also like to try to write their story down. I`m looking forward to hear from you. My e-mail address is j_partyka@o2.pl
The Zipser Family in Brazil
Data: 2013-06-19 Autor: nie zarejestrowany ~Eduardo Reis
My wife is grandaughter of Eduard Carl Zipser. I Know only The history of Eduard Zipser LAST from his LAST days in bielitz and his time in Áustria and than Brazil. If you have books or pictures about Him, i would like to see. Please, Contact me in my email - edufreis@hotmail.com or facebook: eduardo Filgueiras dos Reis. It would be Nice to have more information about The Family history.
Epilog tej mojej...
Data: 2013-08-24 Autor: mors1
... Zipser story, lekko niespodziewany. Pewnie zauważyliście wysyp zdjęć powiązany z historią tego rodu przemysłowców. Dzięki fascynacji historią ze strony wrażliwego Eduarda dos Reis, rodowitego Brazylijczyka pożenionego z prawnuczką naszego Edka z Mikuszowic (fabrykanta, polonofoba, ale i czułego, wrażliwego faceta) udaje się stopniowo odtworzyć styl działania, gusta, linię życia oraz feralną finis tego znamienitego rodu Bielszczan, jakimi byli Zipserowie. Wiele moich fantazji poległo przed niszczycielską siłą faktów i obrazów, jakie podesłał mi z odległej Brazylii przesympatyczny Eduardo. Dzięki, Edi!!! Materiał, płynący z moich fantazji w konfrontacji z faktami aż prosi się o fabularyzację, co, przyznaję się bez bicia, jest moim zamiarem. Jeśli tylko wystarczy mi cierpliwości i talentu. Pozdrawiam wszystkich, którzy zaskoczyli mnie mile ciepłymi słowami nt. mojej pisaniny o Zipserach, a zwłaszcza Pana Piotra Keniga z Muzeum bielskiego i naszego guru - korzeniowskiego. Także dziękuję miłym: wodniczce i marii walerii. Jurek Partyka (także na facebooku)
Zipser in Brazil
Data: 2013-08-27 Autor: nie zarejestrowany ~Eduardo Reis
Jurek, thanks for your Help and your information about The Zipser Family history. Look how wonderfull history is...they lived a long time ago, and we are still talking about then! i can say, by reading all those things that, they were good and interesting people. Im sending you those pictures and i would like to give some of then to The museum, because i want to Keep this memories Alive and to share this part of history with people from Bielsko who Also like history. To finish... For you, they are history, for us, they are Family! Regards, Eduardo Reis
Edi...
Data: 2013-08-29 Autor: mors1
Be always our beautiful guest. To all of us, from Beskidia. The reading of your comments goes to show, that our world, as we know it, isn`t bad for such an ordinary people as we are. We`re all looking forward to the next photos from you and your family. I am writing my novel now... I wonder if it is successful... Bye. So long.
Pałac Zipsera
Data: 2013-11-26 Autor: nie zarejestrowany ~a
Ciężko opisać mi swoja radość z faktu iż wreszcie ten przepiękny budynek został odrestaurowany. Nie jestem w stanie też pojąc dlaczego tak długo to trwało.Na szczęście udało się, nie został doszczętnie rozkradziony, nie zawalił się!
Wila Zipsera
Data: 2014-02-11 Autor: nie zarejestrowany ~bielszczanka
Serdecznie dziękuję za te cenne i niezwykle fascynujące informacje. Jednakowoż jedno zdanie wymusiło niniejszy komentarz (cytuję): "...zobaczyłem upiorną scenę, pełną ludzkiego nieszczęścia i niewyobrażalnych cierpień. Podworzec, wysypany tandetnym żwirem pełen był zjaw, lekko unoszących się ku nieuchronnej nicości, zapomnieniu... Dziś nazywamy to ośrodkami opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi. Wówczas był to dla mnie przedsionek piekła. Szeregi dzieci, ustawionych parami, pod opieką obojętnych dorosłych, snuły się po dziedzińcu Zipserów, a każde z nich wpatrzone w swój kawałek absolutu..." Moje pytania: Czy Pan kiedykolwiek rozmawiał z którymś ze wspomnianych "obojętnych dorosłych"? A może z którymś z absolwentów owego "przedsionka piekła"? Co Pan wie o przebywających tam dzieciach niepełnosprawnych? Co też wiadomo Panu n/t tamtejszych "upiornych scen pełnych ludzkiego nieszczęścia i niewyobrażalnych cierpień"? Niewymownie mi smutno, że taki obraz funkcjonowania willi Zipserów w latach 70-tych stworzył właśnie Pan... Mimo tego pozdrawiam serdecznie - bielszczanka.
Wakacje
Data: 2014-03-02 Autor: nie zarejestrowany ~szymanski
Otoż ja osobiście mam piekne wspomnienia z tą willą bo spędzałem w niej dwa tygodnie moich wakacji,chyba miałem dziewięć lat.

Dodaj swój komentarz :

Temat:
Autor:
e-mail:
Wiadomość:
Zipser, willa Fotografia bielsko, zdjęcia bielsko, galeria zdjęć bielsko, zdjęcia Beskidy, galeria zdjęć, fotografia, zdjęcia Bielsko - Biała, dodaj zdjęcie, angielski bielsko, szkoły językowe bielsko
Czas generowania strony: 0.03 s